Obóz harcerski zadecydował o mym życiu…

Bieszczady to urokliwy zakątek przyrody,
Gdzie wśród buków i jodeł San figlarnie toczy swe wody,
Na łąkach i połoninach wiatr gra cudnie niezależnie od pogody,
W tym królestwie roślin i barw niezwykłej urody.
(Małgorzata Falencka-Jabłońska, 2010)

Bieszczady to region Polski, który fascynuje wszystkich z racji przyrody urzekającej swym pięknem i scenerii połonin, gdzie czas nadal mija w zdecydowanie spokojnym tempie. Aby ulec tym niepowtarzalnym klimatom wystarczy zobaczyć bieszczadzkie krajobrazy tylko raz. Dowodem tego stwierdzenia jest również jakże bogaty życiorys Pani Lucyny Gniazdowskiej–Dziury, wieloletniego (1997-2009) zastępcy nadleśniczego w Nadleśnictwie Lutowiska, kobiety która swą wiedzą, uporem, hartem oraz pogodą ducha zawojowała leśne ostępy i społeczność tego regionu.

A wszystko zaczęło się od momentu kiedy po raz pierwszy jako nastolatka przyjechała z Krakowa na obóz harcerski w Bieszczady. Zachwyt i podziw, którym uległa dla tych jedynych w swoim rodzaju pejzaży przyjaznych gór, zieleni połonin oraz cienistych buczyn zadecydowały po latach o wyborze studiów. W trakcie ich trwania wybór miejsca praktyki był oczywisty, że Bieszczady i Bukowiec. Z uśmiechem teraz wspomina swój przyjazd tam wraz z koleżanką i codzienną toaletę… w Solince.
Zwieńczeniem nauki na Wydziale Leśnym Akademii Rolniczej w Krakowie stała się praca magisterska nt. „Okazałe drzewa Puszczy Niepołomickiej wskaźnikami dawnych siedlisk leśnych”, której promotorem był mistrz prof. Stefan Myczkowski. Wówczas prowadząc tę interesującą inwentaryzację i przemierzając wiele hektarów lasów, miała już okazję poznać „troskliwe” podejście leśników, którzy z własnej inicjatywy pozostawiali ponad stuletnie okazy sędziwych drzew.
Choć po studiach wraz ze swym mężem, również leśnikiem, pracowali w kilku nadleśnictwach, tak naprawdę dla Pani Lucyny powiew zawodowego wiatru w żagle nastąpił po raz pierwszy, kiedy jadąc zimą 1976 r. do Cisnej utknęli w śnieżnych zaspach dwukrotnie pod Rymanowem i w Baligrodzie. A tak na zawsze, to w 1980 r., kiedy w wymarzonych Bieszczadach w Nadleśnictwie Lutowiska rozpoczęli pracę wspólnie, by zarzucić tu kotwicę na resztę życia.

“Trybuna Leśnika” nr 9/2010